Razem ze szwagrem rozegrałem w nią ponad 1000 (słownie - tysiąc) partii. Śmieliśmy się nawet, że gdyby zorganizowano w nią mistrzostwa świata, mielibyśmy wygraną w kieszeni. Takiej dawki humoru i grywalności nie doświadczyłem nigdy przedtem ani potem. Nigdy nie było dwóch takich samych rozgrywek. Gra potrafi zaskakiwać nawet gdy nam się wydaje że znamy ją na wylot, i doprowadzić do dzikiego napadu śmiechu.
Nasze ulubione plansze to squer off, death boll i friendly fajer.
Żałuję, że nie ma sequela, a zapowiadało się, że będzie. Niestety zaniechano kontynuacji. Gdyby wyszła zapłaciłbym za nią każde pieniądze.
Próbowałem grać w wormsy, ale obaj ze szwagrem doszliśmy do wniosku, że robaki nie dorastają świniakom do racic, czy co tam świniaki mają.