Dawno widziałam tak nierówny serial. Niektóre wątki są świetne - surowe, brutalne, ale boleśnie prawdziwe - np. przedstawienie bezwzględności i agresywnej konkurencji świata baletu. Seksualizacji młodych dziewczyn i mężczyzn, tych pięknych ludzi, którzy ciągle są oceniani jak sztuka mięsa, molestowani, obłapiani, gwałceni i skłaniani do prostytuowania się na najróżniejsze sposoby. Przez szefów, sponsorów, opiekunów, braci, nauczycieli. Naprawdę relacji seksualnych jest tu taka mnogość, że miałam lekki przesyt jak z najostrzejszych scenek z HBO. Pełno tu złych emocji, ludzkich słabości, uwikłań. Aż za dużo, bo atmosfera momentami robi się mało wiarygodna, mroczna jak z jakiejś emo-opowiastki dla gimbazy. Przegięta.
Do tego dochodzi tak złe, boleśnie, koszmarnie złe aktorstwo głównej bohaterki, że aż za głowę się można złapać. Panienka jest niewiarygodna, totalnie nie umie odegrać jakiejkolwiek emocji, brak tu przyczyny i skutku, wszystko jest zawieszone w próżni. Albo główna bohaterka jest psychopatką, albo po prostu biedną, zaburzoną, prostą dziewczyną, która została bardzo skrzywdzona. Chyba w zamierzeniu twórców miało być to drugie... Na drugim planie jest perfekcyjny Ben Daniels, tym gorzej wypada na jego tle Sarah Hay :
Mam dokładnie to samo odczucie co do serialu. Jest zbyt przerysowany. Główny wątek został poprowadzony w taki sposób, że cały czas jest przerywany niepptrzebnymi nie raz wątkami pobocznymi, które tak właściwie nic nie wnoszą do tego głównego oraz nie są dalej pociagniete. Postać Romeo, masakra, po prostu nie mogłam na to patrzeć. Dokładnie sztampa w tak złym wydaniu, nawet charakteryzacja do końca im nie wyszła. Serial miał potencjał. Może gdyby reżyser lepiej poprowadził główną postać albo gdyby ona miała lepsze umiejętności aktorskie byłoby znacznie lepiej. Wydaje mi się że też główny problem bohaterki powinien zostać ukazany w nieco inny sposób.
Sarah Hay przypomina mi Kristen Stewart, takie samo drewno i jedna mina, wkurzała mnie niesamowicie w tym serialu.
Nie jestem do końca pewna ale chyba każdy odcinek miał innego scenarzystę. Co do głównej postaci zgadzam się, słabo z aktorstwem ale myślę, że niewiele znajdzie się balerin z talentem aktorskim;)
hmm właśnie myślę że świat baletu ma z aktorstwem sporo wspólnego i może dałoby się znaleźć balerinę z większym talentem aktorskim ;) Ale oczywiście Sarah Hay jest do tego przepiękna, więc to pewnie też zadziałało na jej korzyść.
Poza tym dostała za swoją rolę nominację do Złotych Globów, co mnie tym bardziej zadziwiło w kontekście jej gry - moim zdaniem naprawdę mizernej :/
"Ale oczywiście Sarah Hay jest do tego przepiękna" - no nie wiem, jest zgrabna to oczywiste, ale twarz ma nieladna. Aktorsko bylo niestety slabo.
To normalne w serialach, że każdy odcinek ma innego scenarzystę. Nawet w House M.D. była dwuodcinkowa historia i odcinki miały różnych scenarzystów, co wydaje się zaskakujące.
zgadzam się w 100% co do nierówności, aż trudno czasem uwierzyć, że to część tego samego
Masz całkowitą rację. Do tego postać Clair jest strasznie schematyczna, a tymi zbędnymi wątkami z jej życia osobistego twórcy próbują udowodnić (tylko komu?), że są niesamowicie oryginalni. Biedna, skrzywdzona przez los dziewczynka przyjeżdża do wielkiego miasta robić karierę. Ileż można??
Pełna zgoda z Wami. Do ostatniej minuty ostatniego odcinka zastanawiałam się, kim w ogóle jest główna bohaterka - i nie chodzi o to, że była tak złożona charakterologicznie, tylko kompletnie nie wiedziałam, co ona u diabła gra. I czy coś w ogóle gra, czy tylko robi miny. Aż dziwi nominacja do Złotych Globów dla Hay.
Przez to że balet to nie moja bajka chociaż czasem chodzę to teatrów i na koncerty widowiska muzyczne to balet mnie nie ciekawi . Dlatego pewnie nie do końca mnie urzekł. Pot i łzy to ciężki serial .nie ma tu pozytywnych postaci każdy ma tajemnice i chyba nie każdy jest tu szczęśliwy .To tego każdy sobą konkuruje .Dla mnie serial trochę przygnębiający 5/10
Można w nieskończoność. Bo tacy ludzie nie dostają niczego na tacy. A wręcz wielu rzeczy są pozbawieni już na starcie. Do tego dochodzą problemy psychiczne, ze sobą, z przeszłoscią, itd. Nie żyją jak je***e pączki w maśle. A filmów o wybrańcach losu jest już za dużo.
Mam podobne odczucia. Przypadkowo obejrzałam pierwsze odcinki i serial mnie wkrecil. Niby jest ciekawość kolejnych scen, ale jednocześnie są one przewidywalne. Ale z każdym kolejnym odcinkiem, kiedy bardziej zwracam uwagę na grę głównej aktorki uważam że jest dretwa jak kawał drewna. W każdej scenie taki sam wyraz twarzy (przestarszone oczy i identyczną mimika) tak jak na początku polubiłam jej postać, tak z każdym Nowym odcinkiem zaczęła mnie po prostu wkurzac. !