Fanom szwedzkiego Opeth nie trzeba go przedstawiać.
Serialu jeszcze nie oglądałem ale już teraz polecam go chociażby ze względu na soundtrack stworzony przez legendę progrocka/metalu.
Dokładnie. I o dziwo ta płyta jest lepsza od ostatnich płyt Opethu. Właściwie ostatnim dobrym albumem było "Watershed".
Niestety zgodzić się nie mogę. Późniejsze dokonania Opeth również przypadły mi do gustu. Ale pewnie dlatego, że jestem fanem klasycznego rocka progresywnego z lat 70. A inspiracja taką muzyką była wyczuwalna znacznie wcześniej. Po prostu zrezygnowali z death metalowego brzmienia na rzecz progrocka i fusion.
Fakt. W którymś wywiadzie Akerfeldt powiedział, że właśnie prog rock z lat 70 aktualnie go inspiruje. Gdzie indziej z kolei czytałem, że nowe płyty Opeth to już właściwie tylko Akerfeldt, na zasadzie, że inni muzycy tylko odtwarzają i realizują jego pomysły, bez własnej inwencji.
Jeśli tak jest, to szkoda. Co nie zmienia faktu, że na każdą płytę Opethu czekam z wypiekami, ale po "In cauda venenum" mam złe przeczucia.
Pamiętam, że "Ghost reveries" czy "Damnation" słuchałem po kilkanaście razy z wielką przyjemnością. A "ICV" w całości nie przesłuchałem ani razu :(