jej tok myślenia jest tak durny, że aż sama tego nie ogarniam. Albo może ona wcale nie myśli. Nie wiem. Za to mam bekę z motywów jej działań. (I z tego, że przez to się wszędzie spóźnia, a potem płacz, że chcą jej zabrać konia)
Co do samego serialu to jest całkiem fajny, przyznam, że nawet wciąga. Ogółem przegapiłam moment powstania więzi między Zoe a Ravenem. Odnoszę wrażenie, że wyżej wspomniana więź wzięła się totalnie z dupy, albo po prostu narodziła się ona w momencie ich pierwszego spotkania, coś w rodzaju miłości od pierwszego wejrzenia, ale to by było durne.