Przez jakąś połowe filmu myslałam "Ok, rzeczywiście wnosi dużo luzu i pozytywnej energii do filmu ale po prostu pasuje do roli wygadanego chłopaka i tyle" ale po scenie w więzieniu z Rocky'm gdy z bólem w głosie każe mu się wynosić za to co powiedział wcześniej do niego, już nie mam takiej pewnośći. Ta scena była zagrana znakomicie. W tym momencie nie ma już wątpliwości że Rocky to dla niego przede wszystkim ojciec, a dopiero potem trener i to wręcz bije z każdego słowa i spojrzenia Adonisa. Michael zagrał to po prostu świetnie. Prawdę mówiąc cała ta rola jest świetna, on ma w sobie duzo ciepła, które widać scenach ze Sly'em i agresji, gdy wchodzi na ring.
I jeszcze jedno - mega szacun za przygotowanie do tej roli. To jeden z najlepiej poruszających się na ringu aktorów, jakich widziałam. Niewiarygodnie szybko przebiera rękami, szybkośc ciosów jest zdumiewająca a sceny walk - zachwycające (ale to też zasługa świetnej rezyserii). Porusza się niemal jak zawodowiec.
To chyba ten sam przypadek co rok temu z Tellerem po Whiplash - jedna rola pokazuje, że rośnie nam niemały talent. I lepiej by Hollywood wiedziało, co z nim zrobić.