ale czegoś tu brakuje. Można by spodziewać się więcej po takim reżyserze. Film przewidywalny, i raczej nie skłaniający do refleksji.
Ale aktorsko i technicznie rewelacja. Jak się cieszę, że mogę zobaczyć moją ulubioną demoniczną Evę Green w filmie Romana. Czekałem na coś takiego.
Podsumowałbym to tak: Eva i Emmanuelle popijają Wyborową, i obsesje Romana.
A uważasz, że Elle była realna czy to tylko wizja bohaterki? Bo ja skłaniam sie do tej drugiej interpretacji.
Jak dla mnie to dość jasno, na początku Romek dał do zrozumienia, że Elle jest wytworem wyobraźni. Co mi popsuło trochę zabawę, ale Eva ratuje film :).
Hmm, a skąd niby na samym początku wiadomo, że Elle to wytwór wyobraźni? Nie mogę sobie przypomnieć żadnej takiej wskazówki.
Dość sugestywnie przedstawione było pierwsze spotkanie obu pań. Po tym to wnioskowałem.
OK, lada dzień będę miała okazję obejrzeć film jeszcze raz. Wtedy się temu przyjrzę.
Elle na 100% była wymysłem bohaterki, wiele scen na to wskazuje i na tym opiera się cały sens filmu :) Choćby już sam fakt, że nikt jej nie widział, barman ją olewał, zjawiła się znikąd i przez cały czas była niczym zjawa. Elle to ta część pisarki, która zmusza ją do pisania, autodestrukcyjna cząstka, która sprawia, że bohaterka może stać się prawdziwą artystką, kosztem własnego zdrowia, relacji z ludźmi itp. Wszak wszyscy najwięksi pisarze byli autodestrukcyjni ;)
Interpretacja, że Elle była na 100% wymysłem bohaterki jest błędna. Wg mnie do końca nie wiemy czy istniała czy nie istniała, i to świadczy o oryginalności filmu, gdyż w większości filmów z podobnym motywem ("Wyspa Tajemnic", "Fight Club", "Piękny Umysł") na końcu dostajemy tę odpowiedź, a tu nie. Argumentem za istnieniem Elle jest fakt wydania powieści, której rzekomo Dominique wcale nie napisała. Zazwyczaj ludzie przypisują sobie cudzą twórczość, zwłaszcza dobrą, rzadko kiedy jest odwrotnie. Dlatego inną z możliwych interpretacji jest też to, że to Elle napisała tę powieść, która okazała się jej najlepszą w karierze, czym w sumie pogrążyła Dominique jako pisarkę.
Jak najbardziej tak może być. Po "Lokatorze" kolejny - tym razem kobiecy. Pewnie dlatego ktoś pisze, że to film bardziej Emmanuelle. Dla mnie bardzo ciekawy, intrygujący wręcz. Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć ponownie, a czuję, że to konieczne. Zresztą wszystkie filmy RP oglądałam po kilka razy - za każdym obejrzeniem nowe smaczki. Dlatego tak lubię tego reżysera!
Słyszałem że Romanowi książka się nie podobała. Jest to podobno film nie tyle Polańskiego co Emmanuelle. A moja ocen temu tak wysoka bo mam słabość do jego filmów, a jeszcze większą do Evy :).
Mam nadzieje, że ze względu na wiek Pana Romana oraz częstotliwość kręcenia jego filmów (raz na kilka lat) nie będzie to jego ostatni film.