Lata 30', USA, czasy są jakie są: Wielki Kryzys, brak nawet zalążków równouprawnienia zarówno u czarnych jak i u kobiet. Edna, główna bohaterka, traci męża, który został postrzelony przez pijanego murzyna. Zostaje sama z dziećmi i długami, bez pracy, ale z akrami nieobsianej ziemi, którą nie potrafi natomiast się zająć. Z pomocą przychodzi jej Danny Glover i John Malkovic: czarnoskóry i ślepiec.
Filmy z brakiem egalitaryzmu w tle zawsze mi podchodziły, jak również te, których akcja odbywa się w podobnych czasach, a nie dotyczą obu Wojen. Nie kojarzę żadnego, który byłby słaby w mojej opinii. "Miejsca w sercu" również z tego tłumu nie odstają, tym bardziej, że mamy do czynienia z obyczajem. Reżyser, najpewniej wiedząc co robi, od samego początku wpływa na wrażliwość widza i pozwala jej ewoluować wraz z akcją dziejącą się na ekranie. Choć film nie jest obecnie taki znany to jednak w swym dorobku ma Oskara za scenariusz i drugiego za pierwszoplanową rolę Sally Field, która zagrała z pełną kunsztownością stopniową przemianę granej przez siebie bezradności w pełnym tego słowa znaczeniu zaradność. Nie tylko Akademia Filmowa wyróżniła tą aktorkę, bo jej talent został też nagrodzony Złotym Globem, a sam film umieszczony w pierwszej setce najbardziej inspirujących filmów wszech czasów przez Amerykański Instytut Filmowy. Warto go zatem gdzieś wykopać i obejrzeć - dla świętego spokoju ducha :)